Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

kartofli na polu pieczonych, ale nie śmiał się długo pokazać robotnikom, którzy spostrzegłszy go, pytali zawsze ze śmiechem:
— A co, panie Juljanie? jak się tam udają kasztanowe placki?

Grzeczność, spokojność nigdy nie zawadzi,
A psota często i psotnika zdradzi.