Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

Cieszyły się tem dzieci i postanawiały sobie, że długo, bardzo długo bawić się będą tak ładnemi zabawkami; gdy nagle wbiegła służąca od znajomej im pani, pomieszana, zapłakana prawie, mówiąc:
— Panno Amelio! panie Edwardzie! macie nowe zabawki: pożyczcie ich na godzinę dla naszej Klemuni.
— Ależ, moja Brygido — rzekł Edzio — myśmy te zabawki dopiero dostali, jeszcześmy się niemi nie nabawili, a Klemunia ma i tak swoich nie mało.
— To prawda — odpowiedziała Brygida — ale Klemunia po chorobie taką się stała dziwaczną, że jej się