Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

witanie. Najlepiej lubiła Emcia łąkę nad strumieniem, bo też nigdzie tak miękkiej i świeżej trawki i tyle kwiatów nie było. Samym brzegiem strumienia ciągnęła się wązka, wydeptana ścieżka i po niej rankiem i wieczorem, kiedy rosa całą łąkę pokryła, Emcia sucha nogą biegała; ale w środku tej ścieżki stała stara wierzba, i giętkie swoje gałęzie aż do samej wody spuszczała; dziewczynka nieraz gniewała się na to drzewo, bo obchodząc koło niego, zdarzyło się jej czasem zamaczać trzewiczki. Raz nawet rzekła do ojca:
— Mój tatuniu, każ ściąć albo wykopać to drzewo; jak mi też do-