świętego, na miejsce bóstwa, które było podobnie Kybele i jak Ceres w Grecji i Rzymie władającem nad wszelkiem zielem, postawiono postać nowej mitologji chrześcijańskiej, mocno przesiąkniętej wpływami pogańskiemi i w ten sposób otrzymano pozór chrześcijaństwa, który był oczywiście bardzo daleki od ideału Chrystusowego. W tych warunkach religja mogła stać się łatwo narzędziem polityki, ale nigdy czynnikiem rozwoju kulturalnego w sensie uszlachetnienia serc i podnoszenia potrzeb umysłu. Duchowieństwo było bardzo źle przygotowane do swego zadania, a kościół uważał, że ochrzczonych można pozostawić samym sobie i nie troszczyć się o nich osobliwie, jeśli płacą dziesięcinę i zdobywają się na jakie takie świętopietrze.
Tak było gdzieindziej, tak też było i u nas. Oto co pisze o tem taki powołany uczony, jak profesor Brückner[1]: „Jak misja zewnętrzna, tak i wewnętrzna owoców długo nie wydawała. Na stolicach biskupich i po kapitułach zasiadali obcy jeszcze i w wieku dwunastym; djecezje rozciągały się w rozmiarach wprost bajecznych, jak naprzykład krakowska od Wisły aż do Bugu i Styru; kościoły parafialne i klasztory ginęły w tych odległościach. Duchowieństwo, nie uznające celibatu, ześwieczczało zupełnie; król lub książę mianował biskupów, nie poddających się rygorowi arcypasterza; szkół w kraju, mężów uczonych, ksiąg był brak najdotkliwszy... Rzym, zasilany z Polski skromnem świętopietrzem, wglądał coraz w sprawy kościoła polskiego przez legatów, nastających na karność nową, usuwających zakorzenione błędy. Lecz już z trzynastego wieku dochodzą wymowne ich skargi na niedołęstwo duchowieństwa polskiego; nawet starcy nie znali modlitwy żadnej, nie umieli powiedzieć w co wierzą, a o ziemi łukowskiej, parafji krakowskiej donoszono papieżowi, że ludzie tam nawet nie chrzczeni umierają, jak śród pogaństwa, i myślano o założeniu nowego łukowskiego biskupstwa. Nie dziw więc, że jeszcze w końcu XIV w. zdarzały się wypadki, dawno na zachodzie niebywałe, jak ów Chrystus z apostołami i Magdaleną u stóp gór świętokrzyskich, czczony jak Bóg przez mieszkańców okolicznych, zapowiadający im deszcz i pogodę, otrzymujący liczne ofiary, aż starosta szalbierza przeświadczył i uśmiercił; inny Chrystus z apostołami jeszcze za Zygmunta Starego lud niepokoił“. — — — „Kazania i pieśni dla ludu nie odgrywały w nabożeństwie wczesnego średniowiecza znaczniejszej roli; zasługą była obecność sama przy nabożeństwie i śpiewie łacińskim duchownych, korne słuchanie niezrozumiałych dzwięków; kazań nie prawiono, lud nie śpiewał, chyba przy procesjach Kyrje elejson, kierlesz, powtarzał; z kierleszem ruszali i rycerze do bojów“.
Tak przedstawiała się kultura chrześcijańska narodu po czterech wiekach po nawróceniu go na chrześcijaństwo. Nie
- ↑ Dzieje Literatury Polskiej, tom I, str. 7—9.