Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/100

Ta strona została przepisana.

tego, by poszczególne spółki postawić tak, ażeby możliwie same sobie wystarczały i żadnej pomocy z zewnątrz, czy to ze strony Związku czy też innej, nie potrzebowały. Zdawać by się mogło, że praca taka, jakkolwiek uznania godna, doprowadzić musi do tego, że Związek dla większości spółek stanie się zbytecznym i że ostatecznie dojdzie do pewnego rozluźnienia Związku. Pierwsze przypuszczenie ziściło się o tyle, że w obrębie Związku wielkopolskiego istotnie znajduje się cały szereg poważnych spółek, które pomocy Związku już wcale nie potrzebują. Natomiast druga obawa, że może to doprowadzić do rozluźnienia Związku, okazała się zupełnie bezpodstawną i płonną. Z wszelką pewnością powiedzieć mogę, że niema w Związku ani jednej spółki, któraby o odłączeniu się od Związku albo o uchyleniu się od ponoszenia wspólnych ciężarów związkowych myślała. Przeciwnie właśnie te spółki, które najmniej pomocy ze strony Związku potrzebują, ponoszą dla Związku największe ofiary. Koszta administracyi Związku są dosyć poważne. Budżet związkowy włącznie poszczególnych oddziałów przewiduje rocznych wydatków około 80.000 marek. Z tego 40 do 50 tysięcy pokrywa się z składek płaconych przez spółki. Wysokość składki normuje się według zysku rocznego. Wskutek tego małe i średnie spółki, sprawiające Związkowi najwięcej zachodów, płacą często tylko minimalną składkę. Natomiast spółki większe, które poza dwuletnią rewizyą urzędową prawie żadnych innych bezpośrednich świadczeń ze strony Związku nie doznawają, płacą rocznie składki po 500 marek. Mimo to żadna z tych spółek przeciwko takiemu podziałowi ciężarów związkowych nigdy jeszcze nie występowała. Przeciwnie gdy w ostatnich latach rozbudowanie Związku wymagało także podniesienia budżetu związkowego, większe spółki ochoczo sa-