Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/15

Ta strona została przepisana.

czością Galicyi ani też z młodemi latoroślami współdzielczemi Królestwa Polskiego. Dlatego w pewne zakłopotanie wprowadzają nas komplimenty, któremi od czasu do czasu rodacy z innych zaborów nas darzą jak np. niedawno temu Żeromski w znanym odczycie swym „Literatura a życie polskie”, wygłoszonym w Zakopanem. Z pochwał tych przebija przypuszczenie, że ruch współdzielczy w Wielkopolsce doszedł pod każdym względem do doskonałości. Tak niestety nie jest.
Niedostatków naszego ruchu współdzielczego jesteśmy sobie świadomi. Ale z drugiej też strony wiemy bardzo dobrze, jakie dodatnie strony nasza organizacya współdzielcza posiada. Nikt jeszcze nie miał żalu i nigdy mieć nie będzie do twórców naszego ruchu współdzielczego, że nie umieli lub nie chcieli rozwinąć go szerzej. Przeciwnie, podziwiamy szczerze mądrość mężów takich jak ks. Szamarzewski i ks. Wawrzyniak, że bystrym umysłem pojęli, iż nam, w Wielkopolsce, nie było w pierwszym rzędzie potrzeba licznych spółek, lecz szeregu spółek wielkich i silnych.
Jeżeli ruch współdzielczy miał w Wielkopolsce liczyć na powodzenie, musiał stworzyć szereg instytucyi, któreby siłą swą i rozmiarami imponowały. Stosunki były tego rodzaju, że, chcąc stworzyć sobie instytucye własne, wprzód trzeba było ufundować dla nich zaufanie. Odstęp między stosunkami handlowemi polaków a niemców był tak wielki, że drobne przedsiębiorstwa nasze wobec znacznych przedsiębiorstw niemieckich ginęły zupełnie.
Mimo to mąż taki jak ks. Patron Szamarzewski pojął doskonale zadanie spółek w takich warunkach i zdobył się na odwagę, przeznaczenia właśnie im roli instytucyi powołanych do tego, by ludności polskiej udowodniły, że jednak sama z siebie zdolna jest coś wydobyć, co z organizacyami obcemi iść