Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/19

Ta strona została przepisana.

łek, założenie spółki odbywało się coraz częściej z współudziałem Związku, aż wreszcie inicyatywa i decyzya o założeniu przeszły prawie wyłącznie na Związek. Tak ks. Patron Szamarzewski jak i ks. Patron Wawrzyniak w zakładaniu nowych spółek byli bardzo wstrzemięźliwi. Ks. Wawrzyniak dopiero w ostatnich kilku latach swej działalności począł w większej liczbie zakładać spółki, tak pożyczkowe jak i niepożyczkowe, dążąc do tego, by całe Poznańskie i całe Prusy Królewskie pokryć równą siecią spółek. Dzieła tego nie zdążył dokonać, wykończył je następca jego ks. Patron Adamski. Dziś prawie każda znaczniejsza miejscowość Poznańskiego i Prus Królewskich ma swój bank ludowy, ale razem jest ich tylko 209. Jedna spółka pożyczkowa przypada na mniejwięcej 10 000 ludności polskiej. Zbyt gęsta więc sieć ta nie jest.
Wreszcie jeden jeszcze wzgląd niewątpliwie wstrzymywał kierowników ruchu współdzielczego od zakładania zbyt licznych spółek. Spółki, jako instytucye samopomocy stanu średniego, kierowane są w swem zaraniu często rękoma zupełnie niewprawnemi. Niema prawie spółki, któraby w pierwszych latach rozwoju nie potrzebowała zzewnątrz pomocy, porady, pewnego oparcia w swych potrzebach i oka czuwającego nad jej rozwojem. Takiem oparciem jest dla spółek Związek spółkowy. Pomoc taką miały i spółki wielkopolskie. Ale była to pomoc stosunkowo niepewna, zagrożona ciągle w swem istnieniu. Stale istniało niebezpieczeństwo, że oparcie o związek spółkom nagle się usunie. Niebezpieczeństwo to groziło ze strony polityki narodowościowej rządu pruskiego. Jak polityka ta wkraczała w rozmaite dziedziny naszego życia narodowego i gospodarczego, tak mogła też się zwrócić przeciwko organizacyi spółkowej. Obawiano się tego ciągle, i żeby nie dać