Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/43

Ta strona została przepisana.

formalnej, t. j. książkowości i korespondencyi. Jeżeli n. p. w zarządzie spółki rolniczej według systemu Raiffeisena zasiadało trzech gospodarzy, natenczas poruczono im, jako urząd honorowy i bezpłatny, sprawę rozstrzygania na udzielaniem pożyczek, natomiast nie wymagano od nich prowadzenia książek i korespondencyi. Do tej czynności angażowano raczej osobnego urzędnika, zwanego zwykle „rachmistrzem”. Jako urząd poboczny, przyjmował posadę tę w spółce zwykle nauczyciel, pisarz gminny lub inny urzędnik, któremu urząd główny pozostawiał dość czasu na załatwianie prac książkowych w spółce. Gdzieindziej też związek, do którego spółka należała, przejmował część pracy książkowej na siebie, mianowicie trudniejsze prace bilansowe. Wówczas książkowość spółki przystosowywano do tego specyalnie, tak, że członkowie zarządu dokonywali tylko prostych zapisków podstawowych, a na mocy tychże urzędnik związkowy, który od czasu do czasu zjeżdżał do spółki na czas pewien, przeprowadzał wszystko w książkach. Albo też odsyłano wszystkie książki do biura związkowego, gdzie je porządkowano, kontrolowano i wykończano.
Żaden z tych sposobów nie był wskazany dla spółek wielkopolskich. O urzędnika odpowiedniego z powodów, o których mówiłem przedtem, było w stosunkach naszych tak samo trudno, jak o odpowiedniego członka zarządu. Właśnie osoby takie jak nauczyciele, urzędnicy i t. p. osoby, rozporządzające pewnem wykształceniem i dostatecznym wolnym czasem, spółkom naszym wcale nie stały do dyspozycyi. Gdyby się było w stosunkach naszych zaangażowało urzędnika, i to z konieczności niezbyt drogiego, byłby to zwykle bardzo młody człowiek, nic nie posiadający i wskutek tego narażony wielce na pokusę malwersacyi. Nie potrzeba z góry myśleć o wielkich sprzeniewierze-