Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/44

Ta strona została przepisana.

niach, chociaż i niebezpieczeństwo tychże byłoby nieraz istniało, ale zwykle chodziłoby o drobne a liczne sprzeniewierzenia, — takie, jakich zbyt często dopuszczają się uczniowie i pomocnicy kupieccy, mający dostęp do kasy nie dość ściśle kontrolowanej. Szczególnie przy wpływających i wypływających procentach mógłby taki urzędnik drobnemi sumami uprawiać systematyczną kradzież, a tylko fachowa i najdokładniejsza kontrola mogłaby takie sprawki wykryć. Takiej szczegółowej kontroli od członków zarządu, pracujących bezpłatnie i będących kierownikami spółki tylko z tytułu, naturalnie nie można było wymagać. Zresztą, gdyby do tak dokładnej kontroli starczyło im zdolności i czasu, natenczas prostszą rzeczą byłoby im samym powierzyć załatwianie prac biurowych, a oszczędzić sobie osobnego urzędnika.
Wyręczanie się w załatwianiu interesów przez urzędników wogóle sprzeciwiało się zasadom organizacyi wielkopolskiej, dążącej do tego, by wszystkie spółki i ich organa wychować do jak największej samodzielności. Kierownictwo Związku zawsze niechętnem patrzało okiem na przypadki, w których członek zarządu wyręczał się urzędnikiem. Zwykle też kończyło się na tem, że pod naciskiem Związku odnośny członek zarządu, nie mający dla spółki dostatecznego czasu, ustępował z urzędu, a w jego miejsce wybierano dotychczasowego urzędnika, o ile oczywiście posiadał dostateczne kwalifikacye. Z tej przyczyny spotykamy w wielkopolskich spółkach pożyczkowych stosunkowo mało urzędników. Takich angażuje się zwykle dopiero wtedy, gdy wszyscy trzej członkowie zarządu wyłącznie już dla spółki pracują, a mimo to pracy podołać nie mogą. Co najwyżej do przepisywania korespondencyi i załatwiania podrzędniejszych lub czysto mechanicznych prac posiada nieraz i średnich rozmiarów spółka urzędnika lub urzędniczkę.