Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/64

Ta strona została przepisana.

Bardzo częste przypadki, że kupujący na zakupionym gruncie wskutek zapłacenia zbyt wysokiej ceny nie mogli się utrzymać, odstraszały nowych reflektantów i wstrzymywały dotąd tak żywy popyt na ziemię. Skutek był ten, że działalność parcelacyjna spółek stawała się z roku na rok coraz mniejszą, aż wreszcie usunęła prawie zupełnie.
Poczęto wtedy oglądać się za innem polem działalności dla spółek parcelacyjnych. Postanowiono rozbudować uprawiany już dotąd dział regulacyi hipotek. Ponieważ jednak sprawą tą zajmowały się także spółki kredytowe, przeto czynność regulacyjna mimo starań nie rozwinęła się do znaczniejszych rozmiarów. Jeszcze mniej powodzenia miało komisowe pośredniczenie w handlu ziemią. Pośrednictwo takie jednostce, szczególnie nie obarczonej zbyt wraźliwem sumieniem, przynosi nieraz wcale pokaźne dochody, ale dla instytucyi społecznej nie bardzo się opłaca. — Wszystkie te czynności nie odrzucały znaczniejszych dochodów, to też zarządy spółek parcelacyjnych przywykłe do dawniejszych lepszych zysków z parcelacyi, nie bardzo się do nich kwapiły.
Sprawa spółek parcelacyjnych stanęła na martwym punkcie. Wskutek tego tak jak dawniej zapatrywano się na nie zbyt optymistycznie, tak teraz poczęto w nich odkrywać najróżniejsze błędy organiczne. Szczególnie fatalnem stało się dla niektórych spółek niedostateczne liczenie się z zasadami sprawności bankowej. Posiadając ledwie kilka tysięcy marek wpłaconych udziałów i kilkanaście tysięcy marek odpowiedzialności członków, kupowano wielkie majątki i obarczano się nadmiernie wysokiemi obligami. Każdy nowy interes przynosił nowe zobowiązania, a coraz trudniej było im sprostać. Trudności te sprawiały, że spółka parcelacyjna pożyczała, gdzie tylko mogła, kredyt wyciągała do ostatecznej granicy, aż przychodziła