Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/65

Ta strona została przepisana.

chwila, że nikt już pożyczyć nie chciał i nie mógł, i następowała katastrofa. W trzech takich przypadkach upadły spółki parcelacyjne, narażając swych członków na poważne straty.
Nim spróbuję wyciągnąć pewne wnioski z działalności spółek parcelacyjnych, chciałbym jeszcze kilka słów poświęcić technicznej stronie działalności tych spółek, o której dotąd nie mówiłem. Wyjaśni się to najlepiej na przykładzie początkującej spółki parcelacyjnej.
Założenie spółki i załatwianie przez nią pierwszych interesów, odbywało się mniejwięcej w następujący sposób. Do nowo założonej spółki przystępowało zwykle około 30 do 40 członków, z udziałem przeważnie 300 lub 500 marek wynoszącym i odpowiedzialnością z reguły dwa razy tak wysoką. Członkowie rekrutowali się z wszystkich stanów i wszystkich zawodów. Mieszczanie nieraz mieli nawet przewagę. Na udziały wpłacano zwykle kilka tysięcy marek. Tak uzbrojona poczęła się spółka oglądać za interesem. Objektem zwykle był majątek ziemski kilkuset mórg, przypuśćmy wartości 200.000 marek. Warunki nabycia brzmiały następująco. Natychmiastowej zaliczki 30.000 marek, dalsze 30.000 marek przy przewłaszczeniu, pozatem przejmowała spółka 140.000 mk. ciężarów hipotecznych. Pożyczki na zaliczkę udzielał zwykle miejscowy bank ludowy na weksel spółki, poręczony ponadto osobiście przez członków zarządu i rady nadzorczej. Podpisy te miały służyć tak długo jako pewność, dopóki spółka innego zapewnienia nie dostarczy.
Następnie urządza się termin parcelacyjny i sprzedaje majętność w kilkunastu parcelach i resztówce — przypuśćmy za 240.000 mk. Kupujący wpłacają gotówkę 30.000 marek, pozatem dają jako wpłatę zwykle tylko hipoteki na swych dotychczasowych gruntach. Uzyskaną gotówkę można