Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/98

Ta strona została przepisana.

wał bliższe szczegóły, stwierdzając zarazem, czy weksel prawidłowo wystawiony i czy czas ważności jego jeszcze nie ubiegł. O ile pożyczka posiadała zastaw, odszukiwano tenże i bliżej badano. Gdy zastawem był zapis hipoteczny, zapoznawano się z obciążeniem odnośnego gruntu i stwierdzano wartość zastawu. Dalej stwierdzano z konta, jak dłużnik regulował procenta i upłaty, i dopiero gdy wszystkie szczegóły, na pewność pożyczki wpływ mające, stwierdzono, następowało pytanie: czy pewna? Z pytaniem tem zwracano się szczególnie do tego członka rady, który z tej samej co dłużnik pochodził okolicy i mógł zwyle na podstawie osobistej znajomości o dłużniku zdać relacyę.
Rezultat takiego taksowania był nieraz zdumiewający, mianowicie dla członków rady samych! Z książek i akt spółki dowiadywali się członkowie rady nieraz szczegółów, które sąd ich o odnośnej sprawie zupełnie zmieniały. Wykazywało się nieraz, że chodzi o zupełnie innego dłużnika tego samego nazwiska, czego dawniej przy pobieżnem czytaniu nie spostrzeżono. Wykazało się dalej, że niejeden dłużnik, cieszący się dotąd wcale nie złą opinią, według świadectwa, które mu wystawiały książki i akta spółki, był bardzo opieszałym w regulowaniu procentów i upłat, że długi jego zamiast się zmniejszać wzrastały. Wykazywało się również, że o niejednym dłużniku niejeden członek rady coś nie coś wiedział, ale wyjawiał to dopiero wtedy, gdy go pociągnięto za język. Wykazywało się wreszcie rozmaite niedokładności i błędy w książkach i aktach. Tu brakło weksla, bo rzekomo oddany był do skargi, tam znaleziono weksel przedawniony i nieważny, tu zapis w książce kontowej nie zgadzał się z wekslem, tam znowu zastaw hipoteczny nie był należycie spółce zapewniony. Tak gładko jak przedtem szła pierwotna „taksacya”, tak powoli i mozolnie postępowała obecna praca