Zbrodni dokonano w dzień Zielonych Świąt, zaraz po sumie. Ofiarą nieznanego złoczyńcy padła Anusia Zaleśnianka, sierota, najpiękniejsza dziewczyna nie tylko w rodzinnym Nadbrzeziu, ale i okolicy, ogólnie poważana dla swej dobroci i przykładnego prowadzenia się we wsi. Tuż po obiedzie, gdy odwiedziła ją sąsiadka, zastała nieszczęśliwą leżącą na podłodze w wielkiej kałuży krwi w pełnym świątecznym stroju, jak właśnie powróciła z kościoła.
Na wszczęty alarm pozbiegali się ludzie i równocześnie dano znać na posterunek policji. Wieść o nieszczęściu lotem błyskawicy obiegła całą wieś, gromadząc przed chatą Zaleśnianki tłumy ciekawych i przerażonych ludzi.
Komendant policji, który przybył bezzwłocznie, stanął odrazu wobec trudnej do rozwiązania tajemnicy. Wedle pierwszego doznanego wrażenia, zbrodni nie dokonano z zemsty, bowiem nieszczęsne dziewczę cieszyło się powszechnie szcze-