Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/23

Ta strona została przepisana.

jeszcze strasznego... Trzeba mieć tę męską zaciętość, swoje mocne »ja« i powiedzieć sobie: nie, to nie!
— Przepraszam, panno Olgo — przerwał Jerzy — a gdy się właśnie chce postanowić po męsku: chcę to a to, i tak być musi?
— Zatem powinno się cel osiągnąć.
— A jeśli się nie da?
— Nie trzeba znów pragnąć po dziecinnemu rzeczy takich, które są niemożliwe do wypełnienia.
— Panno Olgo, czy moje pragnienia dadzą się urzeczywistnić?
— Jakież są one?
— Będę je powoli i po kolei wymieniał: najsamprzód chciałbym się teraz napić z panią likieru, cóż, zgadza się pani?
— Och, takie prozaiczne życzenia! Ale mniejsza o to, zgadzam się.
— Zaraz, będzie i poezya. Dalej, pragnąłbym byśmy skosztowali szampana, czy także zgoda?
— Ostatecznie, by panu nie robić opozycyi.
— Na razie tyle; za chwilkę wyspowiadam się do reszty.
Zamówił likiery, kanapki z kawiorem i butelkę szampana.