Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/37

Ta strona została przepisana.

moce — to piekielna chęć złowienia go w siecie, tak na zabawkę, a druga — to owa sympatya, mająca charakter kąpielowej miłostki i przechodząca często w chciwe pragnienie żądz i odurzeń.
Chciałaby się mścić na nim niemiłosiernie za jego życie, za te kawalerskie zachcianki i zawody, ale i nie odpędzała od siebie myśli, w których on stawał się piękną postacią, z wielkopańskim gestem, elegancki, uśmiechnięty.
Nienawidziła — i pożądała tego człowieka, czasami był jej obojętny, niekiedy wstrętny, a nieraz czuła się gotową być mu kochanką.
— Może to tylko złudzenie, panie Jerzy? — zapytała, wysłuchawszy słów jego z wielką lubością i nietajonem zadowoleniem.
— Nie, to rzeczywistość, słodka, rozkoszna... — wzrok jego przylgnął do niej, jak gdyby chciał ją pochłonąć.
Olga słuchała tych wyszukanych, cyzelowanych pochlebstw, chociaż w myśli knuła może tajemnicze plany i niespodziane zasadzki.
Miała go już jakby u swoich stóp klęczącego w żebraninie pieszczot i pocałunków — mogła obecnie iść w dalszą wędrówkę, mając w nim ofiarę jakiej pranęgła jej zemsta, pędząc ją w świat w po-