Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/49

Ta strona została przepisana.

dzian, schadzki wieczorne, przysięgi i pocałunki, i... ów piekielny zawód... Chęć zemsty rozpaliła się w niej jeszcze bardziej. Spojrzała na Jerzego błyskami chytrych źrenic i zapytała tonem, jakim przemawia zwycięzca:
— Jak widzę, ten wyrzut kieruje pan do mnie... Gdzież i w czemże ja pana zawiodłam?
W Jerzego począł gwałtownie wstępować ogień.
— Kobieta, panno Olgo, dająca mężczyźnie nadzieję, ułatwia mu drogę do miłości...
Olga powstała z miejsca.
— I to do mnie pan stosuje?
— Tak, do ciebie, bo kocham cię nad życie, nad wszystko... — porwał jej rękę i z całą siłą przycisnął do ust. — Bo żyć bez ciebie nie mogę... tyś mi słońcem... powietrzem... rajem i wszystkiem... wszystkiem!... I ty odepchnąć mię chcesz od siebie, ja wiem, czuję, chcesz wyśmiać i odjechać na zawsze... Olgo!... — przycisnął znowu wargi do jej dłoni i począł całować gorąco, jakby pod grozą tego rozstania.
Olgi ta scena nie zdziwiła wcale. Spodziewała się tego i w tym zamiarze poprosiła go do siebie.
— Panie Jerzy, proszę się uspokoić, nie trzeba