Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/54

Ta strona została przepisana.

dymem. Krwawe wypieki na twarzy poczęły mu blednąc stopniowo, czyniąc jej wyraz jakby przerażony. Stalowe błyski ócz poczęły gasnąć, ale w piersiach szalała jeszcze burzliwa pożądliwość, niby gwałtowny wir zagotowanej wody.
Olga nie dając jeszcze za wygraną zaczęła go uspokajać i przepraszać nawet, co Jerzemu wydawało się wielce komicznem. Stracił rezon do reszty, brakło mu wszelkiego tematu, stał się jakiś drażliwy i zdenerwowany. Jedna, jedyna myśl utrzymywała go jeszcze w koniecznej równowadze, to owa pewność miłości Olgi i ta przyobiecana niedaleka chwila. Spełnienie się najgorętszych pragnień.
Reszta wieczoru zeszła im dziwnie ciężko i żmudnie, choć Olga role oddanej kochanki odgrywała bez zarzutu.
Po krótkim czasie, Jerzy, otrzymawszy zaproszenie dopiero na dzień pojutrzejszy, pożegnał Olgę i wrócił do miasta. Ponieważ wracać do domu wydawało mu się jeszcze za wcześnie, wstąpił do cukierni na mrożoną kawę.
Olga po jego wyjściu stanęła w lustrze, monologując do siebie:
— Przecież cię mam, ananasie! Och, wy męż-