Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/68

Ta strona została przepisana.

znużone powieki, obezwładnić słodką bezmocą i owiać snem na długie, długie godziny. Porywająco piękna kibić, ułożona w przegib z naprzód podanymi pączami pełnych piersi, była jakby prawzorem doskonałości, którą mistrz zaklął w pełne, urocze życie, zmuszając bryłę gliny do magnetycznych czarowań. Bogato rozrzucona struga włosów leżała jedwabnym ciężarem na atłasowej poduszce, zasłaniając sobą lewą dłoń, podtrzymującą nieco w tył spadającą głowę, prawa zaś zwisała bezwładnie z otomany, jakby czekając na nieupamiętany uścisk, co musiał przyjść lada moment, koniecznie. W wargach, zda się, że falowała namiętna krew, pragnąc z całą chciwością gwałtownych i żarnych pocałunków. Cała ta oszałamiająca czarem rzeźba była jednem, ogromnem oczekiwaniem Piękna na żywiołową Miłość...
Z początku Olga nie chciała się zgodzić na wprost nagie pozowanie, jednakże po długiej namowie rzeźbiarza i przekonywujących argumentach, że prawdziwa sztuka nie uznaje wstydu i szat, zdecydowała się na obnażenie tylko do pasa, zastrzegając sobie bezwzględną tajemnicę tej uległości.
Orlicz, mimo, że był niezadowolony z tego oporu, mając rzeźbić zupełnie nagą kobietę, zgodził