Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/71

Ta strona została przepisana.

burza ona minie, lub chociaż w części ucichnie, ale piekielna bierność zachowania się Orlicza podsyciła ten pożar do takiego rozmiaru, że przyjść koniecznie musiało jakoweś rozwiązanie tej mocy, jakiś niezawodny środek, inaczej stałoby się coś nieoczekiwanego i strasznego zarazem.
Ten jego chłód zaprzeczający wprost istnieniu nerwów i czucia przezwyciężył w niej i stargał ostatnią nić kobiecej wstydliwości — i pchnął ku niemu. Czuła, że żyć bez niego nie potrafi i nie chciała zarazem, oziębłość zaś jego tłumaczyła sobie ogromnem wyładowaniem uczucia w sztukę, że artyzm ssie zeń wszelką namiętność i czyni bezkrwistą istotą, nie reagującą na żadne inne zmysłowe wrażenia. Ale kierunek jego prac wzięty przeważnie z różnych kobiecych aktów, zaczarowujący w marmur najśmielsze tęsknoty miłości, szukający w kobiecie tak psychicznych jak i fizycznych przejawów i pragnień — wzbudzał znów w niej pewną nieufność, bo zdaniem jej, człowiek, tworzący w sztuce miłość, jej szał i hipotezy, odtwarzający najróżnorodniejsze sceny żądz i pokus, lubujący się obrazowaniem namiętnych momentów — powinien być z natury rzeczy jednostką o niebywale wybujałej i zmysłowej fantazyi, po-