Strona:Paweł Staśko - Hetera.djvu/9

Ta strona została przepisana.



Dziś prawie trzy miesiące, jak się poznali w teatrze.
Oboje byli z tych ptaków niebieskich, którym los nie poskąpił niczego, ale wypieścił troskliwą ręką i wyposażył hojnie.
Życie było dla nich ogrodem rajskim, wiecznie kwitnącym, z którego drzew zrywała owoce ich dłoń z jakiemś, jakby zadowoleniem przesytu i z tem uczuciem świadomem, że to ich prawo należne, nieodwołalne.
Byli pewni, że wiosna nie tyle jest procesem natury, wyradzającym się z niej peryodycznie — jak objawem istniejącym li tylko dla nich gwoli, uciechy i rozrywki.
Obca im była jakakolwiek troska o jutro — wiedzieli, że dzień następny będzie podobny do dzisiejszego, że wszystkie będą jak te, co upłynęły już dawno.