Strona:Paweł Staśko - Kain.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

O, nikt!... o nikt!...
Nawet zwierzyna ta,
co nam w posługi szła
dziś się nas lęka, albo czyha
na żywot nasz...

EWA.

Nie złorzecz Bogu, ale zważ,
że i ptaszyna licha
ma w nim opiekę i obrońcę.

ADAM

Wiem to, ach wiem!
wszak w raju-m widział te ogrojce
i stworzeń święta zgodę —
lecz nie mów, nie mów o tem!

(Wchodzi Alma pełna cichej, wiosennej urody. Niesie na ramieniu dzban wody i wiązkę kwiatów w ręce.)
SCENA II.
ALMA.

Przyniosłam w dzbanie wody
na sabath — starczy prawie.

EWA.

Czy bracia idą?