Strona:Paweł Staśko - Kain.djvu/43

Ta strona została skorygowana.
ALMA (siadając obok)

W palmowym dzisiaj sadzie
spałam... i wiesz? tyś szedł
jak anioł do mnie w cień
pod baldach palm...

ABEL.

Czyś śniła?

ALMA.

Śniła... Ach był to sen
słodki, jak kwiatu miód...
Stanąłeś przy mnie pośród lśnień
barwnej, porannej zorzy,
taki przedobry, taki cichy,
rumiany i tak hoży,
że nam kielichy
kwietnie do stóp chyliły
się w zachwycie — —
Ah, obraz ten
mam w oczach i zostanie
już w nich ns całe życie...

(kłoni głowę ku Ablowi)
ABEL.

Almo, jam twój —