Strona:Paweł Staśko - Kain.djvu/55

Ta strona została skorygowana.

Słysz!
twe słowa — jadu śmiech!...
Ja nie pozwolę drwić
z siebie... Serceś jak wić
mi w piersiach rozpaliła,
by teraz rzucić precz?
Ha! czemu drżysz?!

ALMA (lękliwie)

Ja ci się jeno bała...

(chce iść ku wyjściu, lecz Kain zastępuje jej drogę)
KAIN (chwytając się za włosy)

Nie mów! — nie uchodź! — milcz!
Słuchaj, po tylu dniech
coś mi się w męce śniła,
coś pośród myśli stała,
jak przenajdroższa rzecz,
stracić cię mam? O, nie!
Pomściłbym w krwie
te tęsknot łzy — — te dnie
pomściłbym!...

ALMA (wyciąga doń ręce)

Och, Kainie
serce zrozumieć racz...