Strona:Paweł Staśko - Kain.djvu/73

Ta strona została skorygowana.

Słysz! ja ostrze
twego języka stępie,
jakby o głaz dziryty!...
Ja ciebie zegnę w pył —
na szmaty ci postrzępię
odzież — — — ja cię zamęczę!!

ALMA.

Siostro, wszak cóżem winna?

THAMARA.

Tyś żyć tu nie powinna!
Kain by moim był,
żeby nie ty! — rozumiesz?!
Słuchaj... ty czarciem okiem
zniewalać jego umiesz —
ty kusisz żądzą lic — —
Słuchaj... jam łez potokiem
oblała twe istnienie —
mnie rozpacz z tych wrót żenie
chyba na śmierć szaleńczą!

(po chwilce)

Słyszysz! on poszedł w dale,
słowem nie rzekł mi nic
i nie pożegnał wcale,
przez twarz twą potępieńcza!