Ta strona została skorygowana.
(wraca na środek namiotu)
Och on dla jej lic
poszedł po kruchy złota...
Jahwe! czyś ty jest bogiem,
gdzieś ty był oną dobą
kiedy on szedł? Ty, Boże,
czy mi tu paść pod progiem,
tu się zatopić w krwi — ?
Tu mię, jak wnętrza rak
roztoczyć ma tęsknota?
Szał... szał mię ogarnia...
oczy jak krwawy mak
szklą mi się w łzach... O, Ty,
Jahwe! wzrok mi już gaśnie,
za ciężka bólu darnia
Ta — Twoja... już sił brak...
(z mocą)
O, Ty! jeśli Kain
mi nie dasz, niech grom trzaśnie
Twój we mnie... Słyszysz? — — grom!!...
(kieruje się ku wyjściu, wyciągając ręce przed siebie)
Kainie, gdzieś ty... gdzieś?
(wychodzi)