Strona:Paweł Staśko - Kain.djvu/79

Ta strona została skorygowana.
EWA.

Wiemy
i przyszlim właśnie z pola.

(do Adama)

Spojrzyj, ją imię samo
przeraża.

ADAM.

Tu ma wola
być musi, nie zaś żądza
Kaina. Dziś chęć
mu w oczy wypowiemy,
że jest bezprawna! Klęć
jego się nie obawiam,
ma dłoń tu rozporządza
i sądzi — ja tu ojcem!

ABEL.
(patrząc przez dzwi)

Brat idzie k nam ogrońcem,
patrzcie...

(spoglądają przez okno)