Strona:Paweł Staśko - Serce na śniegu.djvu/145

Ta strona została skorygowana.

darnych mieszkańcach ogromnie przypadła jej do smaku, tem więcej, że przemawiała do niej często prostą, góralską gwarą.
Siadłszy przy stole, zasłoniła papierem lampę, by nie raziła światłem śpiącej matki i otworzyła książkę. Listek paproci pokazywał stronicę do której ostatnio doczytała, a gdzie Maryna Toporówna biskupowi tumienieckiemu Pstrokońskiemu poczyna prawić o już umarłych czasach.
— Kiedyście jegomość — poczęła Wichna czytać w skupieniu — słyseli starych ludzi. Kie haw jesce Światybór władał. Podany on beł na niedźwiedzia, kudłaty i wielki, a na głowie miał jelenie rogi. Strzóg on lasów to jaze dudniało pod nim. Strasny beł, ale jyno na tego, z rąbanicą w ręcy. Kie set bez las, za zadnik nogah, co lasom skodzieł. Cerwone ocy mu ze łba świeciły, w nocy, jak kaganki. Zderzał niejeden lasowy złodziej, prasnon siekiere i uciok przed nim...
Kie tu pogoda bywała, pani złotego dnia i śrybnej nocy. Skrzydła miała gołębie, a bratki po nik kwitły.
Kie tu bywała wiosna, co jej skowronki z garści wzlatywały, a uśmiechała sie tak, jako słońce na jaworowych liściach.
Kie Lelki pilnowały skarbów, w paprociach pohowane, kie Majki i Drzewice proministe po lasak goniły. Kie bez las, to tak, jak kiedy tysiąc dzwonecków koło tobie tu kwiaty i drzewo, inom miała gware, co kwiat, co ziele, co ptak. Seł cłek mówiący po lesie, bawiący się śnim nie tak, jako teraz, co ino ptaki śpiewajom, ale im nic nijako nie wyrozumies..
Ka sie podziały Promiennice nocne, co koło stawów po halak siadywały, jak kiedyś lelujami staw obsiał i gwiazdami sie we wodzie bawiły? Ka