Strona:Paweł Staśko - Serce na śniegu.djvu/146

Ta strona została przepisana.

som jest Miesięcne Panny we mgak po wierhak latające?
Ka jest Zarnice, co rose siały i rose zbierały. Ka ćmy w cieniu leśnym popod spleciom konarów pohowane, jak zające? Ka Świt ze słońcem na głowie i cerwonymi skrzidłami, i ka Olbrzym, co słońce z nieba znosieł na ramieniak, jak juhas owce w śtyrbnem miejscu z turnie?
Ka som wodne duhy z prombitami i fletami, co sie kejsi przed wiekami z capów i pasterek porodziły, kudłami obrośnione, z rogami koźlemi, na dwóch nogach hipkające?
Ka Połednice, co dziewki za ramiona hytały i na kępy na grzbicie kładły, co po tem robieł śniemi, co fto fciał, I Wiośnianki, co sie na błyskawicak po niebie woziły? Ka se te sytko podziało? Przyszli księdzowie z panami, poceni świente drzewa ciąć, dali krziże strugać i pozostawili je i sytko przepadło. W jeziora pozadawało, w groty, w jamy podziemne, jeno sie casem ozwiom tak jako płacem...
Fantazja Wichny stwarzała sobie wszystkie postacie mitu tak jasno i plastycznie, że aż mrowie z wrażenia chodziło jej po ciele. Wychowana wśród puszczy na bezludziu, szczególnie łatwo wyobrażała sobie różne tajemne siły i bożyszcza, jakie każda zagadka podsuwała jej myślom. Zasięg jej religijnej wiedzy był bardzo szczupły, prymitywny. Wiedziała, że jest Bóg, że Chrystus narodził się w stajence, oraz że Jego Matką jest ze wszystkich najlepsza. Umiała pacierz i odmawiała go codziennie, jeszcze to i owo wiedziała, tyle, ile umiał jej ojciec. Obecnie w czasie kazań w kościółku dowiedziała się więcej, przejrzała nawet mały katechizm z którego uczyły się dziewczęta i na tym się skończyło.