Strona:Paweł Staśko - Serce na śniegu.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

krótko strzyżone włosy, oraz klejnoty lśniące na piersiach obnażonych głęboko.
Po chwili garson jął zastawiać na stole, co przerwało narazie baczną obserwację Wichny. Teraz zajęły jej uwagę różne wyszukane zakąski, kryształowe kieliszki i kosz barwnych owoców. W końcu dopełniały zastawy półmisek z jakiemiś pieczonemi ptakami, oraz butelka wina obłożona okruchami lodu.
Na widok tych nieznanych zakąsek Wichna zakłopotała się naprawdę. Było to wszystko wytwornie przyrządzone, pociągające, lecz nie wiedziała jak zabrać się do tego. Hiszpan dostrzegł to i zrozumiał, lecz niczem nie dawał poznać tego po sobie. Owszem, sam pierwszy brał na talerzyk tę czy ową zakąskę i stawiał ją przed Wichną, poczem zagadując wesoło, uprzedzał ją w jedzeniu i cały czas w ten sposób pouczał ją nieznacznie.
Leśna dziewczyna bardziej niźli przypuszczał okazała pojętność, uważając dokładnie na każdy niemal ruch obytego w szerokim świecie towarzysza. Ten zaś wprost promieniał ze szczęścia, bawił ją, gościł troskliwie, stale niesłychanie uprzejmy, przewidujący każdą myśl. Była mu szczerze wdzięczna za tę okazywaną dobroć i troskliwość, co w jej niewinnych oczach znajdowało coraz ufniejszy wyraz i coraz śmielszym uśmiechem krasiło się na ustach.
Spokojny dotąd wilczur dał wreszcie Wichnie znak, że i jemu należy się wieczerza. Usłużny Hiszpan odrazu się tem zajął i wydał garsonowi stosowne zarządzenie. Jakoż po chwili już Grot się raczył kaszą suto okraszoną mięsiwem, zadowolony wielce, że pozbył się nareszcie nieznośnego kagańca. Gdyby był umiał mówić, toby napewno oznajmił państwu śmiało, że puzdro jest dla niego