Strona:Paweł Staśko - Serce na śniegu.djvu/86

Ta strona została przepisana.

heban girlsów. Obecnie były wszystkie wesołe, bez śladu żalu za swą opuszczoną ojczyzną, pełne radości i nadziei, jakby w nieznanych miastach czekała na nie sama szczęśliwość i uciecha. Jak wiele osób tak i Wichna jęła przyglądać się ciekawie tej kolorowej grupie. Zainteresowały jej uwagę te wesołe postacie o kędzierzawych włosach i jak śnieg białych zębach, a już najbardziej zaciekawiały ją ich dobrane figury. Wyglądały zupełnie jakby bliźniacze siostry, że tylko ubiór zmieniał nieznacznie ich podobieństwo. Nie umiała określić czy były piękne, w każdym razie cechowała je śliczna budowa ciała i jakaś kocia zwinność. Oczyma strzelały po pokładzie niby białemi rakietami, to znów skupiały je radośnie na spoconym obliczu aranżera, który coś im ciekawie opowiadał.
Jakoż rozpoczynało się dla Wichny nowe, nieznane życie okrętowe, mające wedle obliczeń ciągnąć się przez całe trzy tygodnie. Bawiła ją każda nowość w tym zamkniętym pływającym miasteczku, interesowały typy przerónych pasażerów, jednakże wedle rad troskliwej pani konsulowej unikała ich towarzystwa i bliższej znajomości. Czuła, że obserwują ją niejedne chętne zbliżenia oczy, lecz unikała ich spotkania albo odsuwała się dalej. Przychodziło jej to dość ciężko,, bowiem pośród wszystkich jadących kobiet, różnej skali brunetek, tworzyła wprost biegunowy kontrast, tem bardziej zajmujący i wpadający w oczy. Niemniej była intrygująca jej samotność, smutek owiewający mleczno-różową twarz a przede wszystkim niepospolity urok tej wiośnianej postaci. Kiedy jednak spostrzegła, że staje się przedmiotem coraz większego zainteresowania, zeszła z pokładu do kajuty, przyciskając do piersi perkalo-