Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/105

Ta strona została przepisana.
SCENA V.
PEŁKA (jakby odzyskując przytomność):

Co stać się miało, ziścił Bóg!

KLIMUNT GRYF:

Trzeba nam, woje, za ten próg
wywieść żegnalnie naszą panią...

JANUSZ, wojew. (smutno):

Jako za mniszką — pójdźmy za nią...

(Wszyscy wychodzą, prócz Klemensa z Ruszczy)
SCENA VI.
KLEMENS z Ruszczy (podchodzi chwiejnie do okna i patrzy weń przez chwilkę.):

Idzie dziedzińcem, niby kwiat
ku przeznaczeniu swemu —
Nic okrom Boga i miłości
w natchnionej duszy swej nie niesie —

(patrzy za nią z żalem i uwielbieniem)

O, niech się wola niebios stanie!

(naraz wyciąga ku niej ręce jak gdyby w zachwyceniu).

Idź... ukochana nasza Pani,
bo oto widzę — wieki miną,
a ty z klasztornej tam przystani
królować będziesz nieustannie
nad polską tą krainą —
Idź... idź tą drogą, gdzie Król
nad wszystkie króle k’Sobie woła —

(podnosi oczy w górę)

A ty Jej wielki Boże zwól,
iże z Twej łaski jest poczęta,