Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
KINGA:

Z błaganiem padnę mu do nóg,
a on tak dobry, więc wysłucha. —
O, bo ty nie wiesz, matko droga,
jakiem strumieniem szczęście płynie,
kiedy w kapliczce tej
klękniesz u proga.
Mówię ci ninie,
że zapominasz o żywocie,
jakim płużymy na tej ziemi,
o doli dobrej, doli złej,
bo niepojęcie mówią do cię
oczy tej świata Pani...
Więc chyba ojciec nie przygani,
że się tam dusza ma wyrywa,
że tylko tam,
gdzie Bożej Matki cichy chram,
jestem szczęśliwa...

KRÓLOWA:

Smutno mu będzie, ale bożej
woli się chyba nie sprzeciwi.

KINGA:

Dlaczego smutno, gdy otworzy
raj swojej córce?

KRÓLOWA:

Przecz cię to dziwi?
Wszak twoje usta szczebioczące
szczęściem dla niego.

KINGA:

Mamo!
Ja jego szczęścia nie zamącę,
bo przez modlitwy mu tak samo
wszystkie beze mnie chwile
stokroć bardziej umilę.