Mazowsza łęgi i wielkopolskie grody
nie są mi obce! Śląska zaproża
przewędrowałem wzdłuż i wszerz. —
Strumieni brody
przeszedłem niezliczone
od ukraińskich leż
po Tatrów skalne zwały —
Jak kraj ten cały,
książęta i wielmoże
sadzali mnie na dworze,
by słuchać pieśni...
Ileż me oczy nie widziały
przez długie lata owe!
Lecz to wam rzeknę, władykowie,
i na mą siwą klnę się głowę,
iż takiej pani, jako nasza,
nie znaleźć drugiej...
Żadnemi słowy nie wypowie
jej cnót i wdzięku!
Kwiecina to wspaniała
z niebios ogrodu!
Toć wam powiadam, gdy do grodu
tego przybyłem i w świątnicy
ujrzałem ją klęczącą,
tom myślał: anioł różo-licy
przywdział na siebie szatę lśniącą
i u ołtarza
Panu zastępów się ukarza.
Takać pobożna, chocia w lecie
jeszcze wiośnianem...