Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/28

Ta strona została przepisana.
KLIMUNT GRYF:

Niemasz już chyba takiej w świecie,
któraby z każdym stanem,
czy to człek możny, czy zpod strzechy
tak rozmawiała dobrotliwie...
Albo i ninie:

(wskazuje ręką)

Tam biesiada,
gody weselne, radość, śmiechy,
zastęp lutnistów gędzi tkliwie,
przy stołach hojnych wkół zasiada
lik książąt, panów i rycerzy,
a ona,
niby lilijka smukła, biała
od tych do owych gości bieży,
tu mile rzeknie, tam pochwali,
potem stęskniona,
taka nieziemska jakaś cała,
nie wiedzieć kiedy umknie z sali,
aby w świątynnym gdzieś zakątku
modlić się długo...

PIEŚNIARZ:

Jeśli nam takie od początku
jest jej władanie,
to mówię: Zbożny czas
w ziemicy tej nastanie!

KLEMENS z Ruszczy:

Serca, chociażby były jako głaz
potrafi zmiękczyć. Kneziów dwóch
zwaśnionych już złączyła...

KLIMUNT GRYF:

Mowy się naszej nauczyła,
by skarg prostaczej rzeszy
mogła wysłuchać...