Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/30

Ta strona została przepisana.
(do Pieśniarza)

Toć wam powiadam — od Dunaju,
kmiecie, mieszczany i magnaci
aż do pienińskich białych skał,
u miedz polskiego kraju,
szli za orszakiem rzeszą mnogą,
by jak najdłużej
tą miłowaną radować się niebogą...
A już lamentu pożegnania,
jaki się wonczas rzewny stał,
to, wiera, w ludzkiej mowie
żaden człek tego nie wypowie!
W drugim dniu zrania,
a cudne słonko wtedy wstało,
nasze rycerstwo ją witało.
A wraz wsie całe, pany, kmiotki,
nawet juhasi nawyprzodki
z okólnych biegli hal,
by jej hołd złożyć w swej dziedzinie
i za ojczyzną w sercu żal
graniem na gęślach po dolinie
jak mgłę rozprószyć... Reszta drogi,
przez Czchów i Wojnicz, aż po progi
dworzyszcza na Wawelu,
uszła jej w chwale i weselu,
bowiem rozniosły chyże głosy
jaką to panią wielce możną,
łaskawą i pobożną
przysłały nam niebiosy.

KLIMUNT GRYF:

O, bo tak hojne z sobą wiano
przywiozła na nasz gród,
jakiego jeszcze nie widziano!

(tajemniczo do Pieśniarza)

A teraz zważcie: Taki ród
daje ją życiu jak i nam