Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/39

Ta strona została przepisana.
(Gdzieś na krużganku wszczęto nagle hałas, z którego wybija się kobiecy jęk. Bolesław zwraca głowę w tę stronę.)

Wszczęto jakoweś zamieszanie
u krużgankowych dźwierzy —
Zaliżby psota jaka płocha?

KINGA (z natężoną uwagą):

Zda się kobiecy głos tam szlocha..

BOLESŁAW (patrzy w otwarte okno):

Gryf Klimunt oto bieży
tu ku nam...

(woła naprzeciw)

Mości panie,
co tam za tumult czynią goście?

SCENA IV.
(wchodzi kasztelan Klimunt Gryf)
KLIMUNT GRYF:

Wasze książęce moście!
Jakaś niewiasta obłąkana
pragnie mimo oporu straży
dostać się do was...

Bolesław (ostro):

Niech nikt się dzisiaj nie poważy
chmurzyć nam szczęścia!

KINGA (z prośbą do męża):

Pohamuj zapęd...

(zwraca się do Klimunta)

Mówicie, obłąkana
jest owa białogłowa?

KLIMUNT GRYF:

Tako miarkuję, bowiem słowa
rzuca bezładne...

(do księżnej)

Bredzi tam,
iż waszą postać dzisiaj w śnie