Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/42

Ta strona została przepisana.

i miary nie zna w złości.

KINGA:

Sprzeciw dać trzeba sile złej
i ponad ludem pieczę
baczną roztoczyć. Straszny czyn
zbadaćby teraz trza bezzwłocznie
i osąd wydać...

BOLESŁAW (zapalczywie):

Gorze, kto z prawej drogi
w zbrodnie zapada i swój gmin
nęka!

WIEŚNIACZKA (rozpaczliwie):

O, cóż ma dola teraz pocznie!
Mąż zabit... w lochach syn...
w zgliszczach chatyna —

(ujmuje Kingę za kolana)

O, pani ty jedyna,
którą mi Pan Bóg w śnie objawił,
ty się ulituj i biednego
wróć mi synaczka...

BOLESŁAW (do Klimunta):

Rozkażcie, by się Zych
bez zwłoki u nas zjawił!
Śmierci jest winien!

(Klimunt Gryf wychodzi):
SCENA VII.
KINGA (do męża):

Pohamuj skore słowa...
Wpierw woli Bożej nakłoń słuch,
by nie zaprędko czyjaś głowa
spadła zpod miecza... Błagam cię,
powstrzymaj jeszcze swoje gońce,