Ta strona została uwierzytelniona.
tak mi zajadle duszę toczy,
że gniewem buchnę wpierw,
nim zdołam zajrzeć w twoje oczy...
I jest mi smutno, smutno tak,
żebym gdzieś gonił bez pamięci,
jak na wyraju chyży ptak,
którego w dalach szczęście nęci.
GRZYMISŁAWA (powstaje, pragnąc zostawić ich samych):
Zostańcie w zgodzie... Właśnie pora,
o której biskup na mnie czeka.
KINGA:
Z Bogiem idź, matko.
BOLESŁAW:
Z Bogiem.
(Grzymisława wychodzi)
SCENA V.
BOLESŁAW (mówi dalej):
Albo-li wczora:
Tam przy Zwierzyńcu, gdzie się rzeka
na głazach pieni falą wartką,
koniam zajeździł... Nie wiem sam,
co się niekiedy zemną dzieje,
żebym jak niedźwiedź zapadł w knieje
i gdzieś w ostępie tam
czyhał na człeka...
Lecz gdy przypomnę sobie ino
twe słowa i twe oczy,
zaraz te szały kędyś giną
i jakby skrzydły swemi
sam anioł mnie otoczył...
KINGA:
Bądź mężny... Taki bój
trzeba nam toczyć tu na ziemi