Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/58

Ta strona została przepisana.

że złość i gniew
czeźnie jak w ogniu...
Albo przed chwilą owa sługa,
Przecława, którą trąd,
jako mi ochmistrz rzekł,
dotknął wrzodliwie...
I słyszę ninie, jako stąd
twój ją cudowny wywiódł lek
we zdrowiu...

KINGA (pokornie):

To Bóg jej ziścił łaskę swą...

BOLESŁAW:

Ja wiem. Lecz w tobie żywie
ta Jego łaska i twa dłoń,
twe oczy i twe słowo
rozsiewa ją jak ziarno...

KINGA:

Jam prochem... pliszką marną,
a Bóg tak dobry!

BOLESŁAW:

A wszak cię wybrał za narzędzie
swej łaski zpośród wielu.

KINGA:

Nie godnam tego, przyjacielu,
przeto tem większa chwała
niechaj Mu będzie.

BOLESŁAW:

Oblubienico moja biała,
racz mi wybaczyć, żem ten próg
w złości przestąpił, kiedy Bóg
cud przez cię ziścił.

KINGA:

Wierzaj, iż szczerość twoich słów
już winę twą zmazała —