Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/62

Ta strona została przepisana.
KINGA (bezradnie):

Na Chrystusowe rany święte,
co czynić? Zali od grozy tej
już nic nas nie wybawi?

BOLESŁAW (skupiając myśli):

Gdzie wróg jest ninie?

WSZEBOR:

Jak przyszedł nagle niby czart,
tak starym szlakiem znów uchodzi
w kierunku Włodzimierza —
Ale to podstęp, podstęp groźny!

KLEMENS z Ruszczy:

Wiemy, co taki odwrót wart!
Przecie Batu-chan z tego słynie,
by później pogoń, niby zwierza,
w matnię zagarnąć...

BOLESŁAW (z nagłem postanowieniem):

Rycerze! Niech oboźny
wlot zwoła hufce! Rychło świt
trza w drugą ruszyć nam wyprawę
i przeciw hordom krokiem chyżym
pospieszać!

(Do Klimunta)

Każcie, ażeby giermek Wit
sprzęt mi zgotował, wy zaś spiżę
wojsku wydajcie. Dzwony też
niech się z kościelnych ozwią wież,
by gród był gotów ku obronie
w razie potrzeby. Biskup Prandota
niech modły pocznie we świątyni
i błogosławi orężowi,
aby wszechmocny Bóg
wesprzeć nas raczył.