Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/64

Ta strona została przepisana.
KINGA (ze smutkiem i miłością):

Wróć, wróć rycerzu mój!

(Bolesław pochyla przed Kingą głowę i wychodzi).
SCENA IX.
KINGA (podchodzi wolno do okna i spogląda na dziedziniec):

Boże!
Znowu rycerstwo stalą dzwoni...

(po chwilce)

Znów szczęsne domy rzuci,
żony i dzieci —
Lecz czy powróci?

(po chwilce)

Znów odrodzone mienie gorze
i kraj się w toni
krwie ludzkiej nurza

(naraz dochodzi bicie dzwonów)

Dzwony... dzwony biją na trwogę —

(po chwilce)

Znów rozpaczliwe larum leci
jak burza,
która w żywiole swym się wzmaga —

(odwraca głowę i opuszcza ją na piersi)

Chryste!
Zaliż ten naród popadł w grzech
tak ciężki, iż mu dopustów wszech
przysparzasz? Że bicz go tej nawały
tak niepojęcie smaga?

(podnosi wolno głowę w górę, a oczy szeroko otwarte wpatrują się jakby w nieziemską dal).

Widzę — karzącą Twoją dłoń
gniew święty w górę wznosi —
kraj się popieli cały —
osąd wypełni się do końca —