Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/66

Ta strona została przepisana.
OBRAZ IV.
(Dworek na przedmieściu w Starym Sączu. Pod lipą w ogrodzie siedzi na pniu Pieśniarz i opowiada dzieciom legendy)
SCENA I.
ZBYCH (przymilnie):

Pieśniarzu siwy,
opowiadajcie jeszcze, proszę!

PIEŚNIARZ:

Jakież ci dziwy,
kochana dziatwo moja
dalej rozprzędę?
Może o skarbach Sędziwoja,
któremu djabeł czeskie grosze
przynosił w worze...

WICHNA:

Naprawdę?

PIEŚNIARZ:

O tak, tak... A może
opowiem wam bajędę
o skrzatach, strasznym turze,
lub krasnoludkach w borze?
Może o płanetnikach w chmurze,
jacy jej ciężar dzierżą mężnie,
gdy burza ciągnie sroga...
Albo o Wandzie, cudnej księżnie,
która w wiślanej wody toń
rzuciła się nieboga,
gdy w dziewosłęby przybył doń
Niemiec zuchwały...

MIŁOSZ:

To nam już dziadzio opowiadał
łońskiego roku.