Tak matką się oto
zbliżyła sierotom,
wpierając w swem księstwie ubogie —
A sama tak cicha
i szata jej licha,
w modlitwach się korzy przed Bogiem
Wyplenia bezprawia
i chorych uzdrawia
dotknięciem cudownej swej dłoni —
że świętość jej rośnie
jak zieleń o wiośnie
i wdzięczny lud garnie się do niej. —
Dobrobyt urasta
i w siołach i w miastach,
a kmiotek spokojną ziem orze —
Nić szczęścia się przędzie
i radość jest wszędzie,
na niwach, w pasiekach i w borze. —
Aż naraz wieść sroga
od progu do proga
mknie wichrem i wszystko przeraża —
że w ogniu się zbliża
straszliwy wróg Krzyża:
Tatarów niezmierna moc wraża. —
Lud w lasy ucieka,
krew płynie jak rzeka,
świątynie goreją i sioła —
Zatratę śmierć szerzy
wśród zlękłych rubieży
i rozpacz się niesie z padoła. —
Uchodzi z Krakowa
najlepsza królowa