Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/70

Ta strona została skorygowana.

i łzami się zlewa, kochana —
bo pogoń już bliską
zwiastuje ognisko
i krzyki już słychać pogana. —

Gdzie ino na błoni
łzę świętą uroni,
tam zaraz stokrótka zakwita. —
A mgła ją zasłania,
gdy wróg ją dogania
i cała mgłą ową spowita. —

Ku górskiej się ninie
kieruje dolinie,
lecz oto tatarska czerń goni. —
Już łuków cięciwy
strzał puszczą grad mściwy,
już brzechwy zmierzają do niej. —

WICHNA (z płaczem):

Oh biedna, nieszczęsna jest ona!...

BOGDA (z płaczliwym lękiem):

O ratuj ją Boże,
już wróg ją doleci!

PIEŚNIARZ (kładzie im dobrotliwie dłonie na główkach):

Ciszajcie, nie trwóżcie się dzieci —

(opowiada dalej)

Wtem Kinga wstąż z włosów
wśród wrzasku pogłosów
odpina i rzuca przed wroga —
i oto z tej wstęgi
Dunajca się kręgi
podnoszą... Odcięta jest droga. —

(dziewczęta odetchnęły z ulgą)

W szczawnickiej już ziemi
ze łzami gorzkiemi