Strona:Paweł Staśko - Tęcza dwóch krain. Błogosławiona królowa Kinga.djvu/97

Ta strona została przepisana.
SCENA III.
PEŁKA (zwraca się do wszystkich):

Widzicie więc, waszmoście,
iże słów moich w dym
nie rzucam nigdy...

JANUSZ wojew. (z bólem):

Więc nas opuszcza, i ów tyn —
i lud tak bardzo jej oddany...

KLEMENS z Ruszczy:

Może... może żałoby ino czas
chce odbyć w samotności,
w zbożnej, klasztornej ciszy?

KLIMUNT GRYF:

Może! Pocieszać nie chcę was,
lecz tuszę, że zagości
tam już na zawsze w szacie mniszej...

(Naraz u bram dziedzińca podnoszą się pełne żałości głosy. Uwaga obecnych na scenie zwraca się ku oknom)
PEŁKA:

Baczcie! Oto zebrany lud
idącej księżnie w drodze staje...

KLIMUNT GRYF:

Na klęczki pada — szlocha...
ręce wyciąga do jej stóp...

KLEMENS z Ruszczy:

Zaiste, niema słów,
jak ją ten naród wszystek kocha
i jako ona wzajem
serce mu całe daje...

JANUSZ wojew.

Boże! Jakaż to rzewna chwila
i jak ten tłum się garnie do niej!