Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/104

Ta strona została przepisana.

Co mi Krisanta wyleczy,
Ten już sobie zabezpieczy
Majątek na całe życie,
Tak go opłacę sowicie.

(Odchodzi. — Wchodzi ESKARPIN.)
KLAUDJUSZ.

Święta miłości ojcowska!
Jak wielkie twoje ofiary!
Siła twoja prawie boska,
W poświęceniu nic znasz miary,
Bo tylko zawsze i wszędzie
Szczęście dziecka masz na względzie.

ESKARPIN.

Zaklinam cię na Bachusa,
Co wszystkich łotrów i tchórzy
Opieką swoją zaszczyca,
Powiedz! co za tajemnica?

KLAUDJUSZ.

Nie wczesna twoja pokusa,
Rzecz już wiadoma każdemu,
Krisanto wrócił z podróży,
Ale chory.

ESKARPIN.

Cóż to jemu?