Że każda mówię kobieta,
Byle rodem znakomita,
Która będzie taka zgrabna,
Czy przez sztukę taka wabna,
Czy przez dowcip tak wymowna,
Czy przez wdzięki tak czarowna,
Że Krisanta rozpłomieni
I smutek w miłość zamieni,
Ta szczęśliwa jako żona
Będzie z Krisantem złączona,
I posag weźmie stosowny,
Skarbom Polemiusza równy.
Jest innych obietnic wiele,
O których, że już nie wspomnę,
To tylko rzec można śmiele,
Że są wspaniałe, ogromne.
Tak dalece, że Rzym cały,
Jakby dla mistrzów uczonych,
Jakby dla wodzów wstawionych,
Gotuje wieńce, pochwały,
I oklaski i nagrody,
I tryumfalne pochody
Dla tej, co przez swoje męstwo
Takie odniesie zwycięstwo.
Dość, że przez takie podniety
Niema dziś w Rzymie kobiety,
Coby się nie spodziewała,
Że to dla niej taka chwała.
Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/116
Ta strona została przepisana.