Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/127

Ta strona została przepisana.
KRISANTO.

Przestańcie!... boleści mojej
Żaden śpiew już nie ukoi.
Wszystko to sposoby mylne,
Muzyka nie uspokaja,
Lekarstwo to nadto silne,
Ono owszem ból podwaja.

JEDEN Z ORSZAKU.

Twój ojciec tak nakazuje.

KRISANTO.

Bo on nie czuł i nie czuje
Bolu, co mi pierś rozrywa.

POLEMIO.

Zważaj, że jestem przy tobie.
Nową jeszcze próbę robię;
Myślę, że muzyka tkliwa
Przyniesie ulgę, pokrzepi
W zabawie, śród towarzyszy...

KRISANTO.

Nie panie, mnie stokroć lepiej
W samotności, w głuchej ciszy.
Dla czego mnie z niej wyrwałeś?
Czemuż mi umrzeć nie dałeś?