Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/139

Ta strona została przepisana.
ESKARPIN.

Gdybyś poszedł trochę dalej,
Dośćbyśmy takich spotkali.

NISIDA.

Przychodzę ukrócić twoje
Tęschnoty i niepokoje.

KRISANTO (do siebie).

A!... widzę!... już się zaczyna
Udręczeń moich godzina.

(do NISIDY.)

Nie ubliżam twojej chwale,
Lecz widzieć cię niechcę wcale.

NISIDA.

Błąd to jest, czyż tak się godzi
Z tym co nam pomódz przychodzi?

KRISANTO.

Większy błąd byłby z mej strony
Mówić z tym, co tak się zniża,
Co tak sam sobie ubliża,
Że chce bawić nieproszony.

NISIDA.

Czyż to wszyscy niewzywani
Są bezwstydni?