Strona:Perełka.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.
—   5   —

w zaroślach schronienia i przyleciawszy do niej o przyczynę zmartwienia zapytał.
— Promyk księżyca, mój synek najmilszy mi zginął... Nie widziałam go już od rana, pewnie utknął gdzieś w skale, albo utonął w morzu... Tyle ofiar morze corok pochłania... O, ja nieszczęśliwa matka!...
— Nie martw się pani, opowiedz mi tylko, jak twój synek wygląda, a być może, że uda mi się go spotkać, gdy w podróż zaraz wyruszę...
— Ach! poznasz go mój drogi ptaku, łatwo... Zwraca on uwagę swoją wielką, nadzwyczajną pięknością... Niema piękniejszego na całym świecie...
Spojrzał ptak na potworną karliczkę i pomyślał:
— No, i skądby się wziął syn piękny z takiej brzydoty? — ale, wierząc słowom matki szukać dziecka jej począł.